O wiele łatwiej było żyć i pracować, gdy nie byłem sam. Moja żona i córka były przy mnie i jakoś zmęczenie po dniu pracy wyparowywało przy rodzinnych obiadach. Teraz, kiedy żony nie ma, a córka ma własne życie, czuję się niedołężny i wiecznie chory. Bolą mnie kości, trudno mi chodzić, ludzie w pracy sugerują, że powinienem przejść na emeryturę, a ja się boję. Jeśli teraz odejdę, emerytura będzie niewielka, nie będę mógł odłożyć na remont domku letniskowego ani na wygodne życie. Nie wspomnę o wyjazdach czy kupnie nowych mebli, ale najbardziej chciałbym wykończyć domek.
Aby ostatecznie upewnić się, że mogę odejść z pracy, powiedziałem córce, że myślę o emeryturze. Od razu się ucieszyła, jakby to była najlepsza wiadomość, jaką usłyszała od kilku dni.
– Tatusiu, nareszcie! Całe życie pracowałeś, a teraz zasługujesz na wakacje. Możesz zostać dłużej w domku letniskowym, nawet jeśli chcesz spędzać tam zimę, kupimy z Markiem dobry piecyk i będziemy częściej cię odwiedzać.
– A co z pieniędzmi? Za emeryturę nie kupię materiałów budowlanych…
– Zapomnij o pieniądzach. Oboje z Markiem pracujemy, możemy ci pomóc. Nie martw się o nic w ogóle, pomożemy ci z lekami i jedzeniem. Możesz spokojnie zrezygnować.
Na to właśnie poniekąd liczyłem. Budowałam dom nie dla siebie, ale dla moich dzieci i wnuków, a z jedzeniem i lekami jakoś sobie sam poradzę.
Żyłem w słodkiej nieświadomości i dobrym humorze przez jakieś dwa miesiące, nie zdając sobie sprawy, że zięć po cichu nienawidził mnie za to, że zrezygnowałem z pracy. Był skąpy w inwestowaniu pieniędzy w rodzinę, a potem córka zaczęła prosić o gotówkę dla mnie lub dawać mi swoją kartę. Marek milczał, ale na urodzinach powiedział mi wszystko. Że rodzice nie powinni stawać się ciężarem dla swoich dzieci i jaki jestem bezczelny, że proszę ich o pieniądze dwa razy w miesiącu, chociaż sam nigdy o nie nie prosiłem.
To było bardzo nieprzyjemne. Moja córka próbowała mnie pocieszyć, mówiąc, że Marek powiedział tak, bo nie kłopoty w pracy, ale ja wiedziałem, że powiedział to, co myślał. I to prawda, on ma rodzinę, ma własnych rodziców którym trzeba będzie pomóc… Z jednej strony zasługuję na pomoc córki, ale skoro to przeszkadza jej w szczęściu, to może powinienem wrócić do pracy, dopóki nie skończę domku. Wtedy wystarczy mi na wszystko, ale póki trwa remont, będę musiał sam znaleźć na to pieniądze.
